Teatr Polski we Wrocławiu gra "Ladacznicę z zasadami" i "Przy drzwiach zamkniętych" Sartre'a w reżyserii Artura Młodnickiego i oprawie plastycznej Marcina Wenzla. Zawsze szokuje mnie to zestawienie - "Ladacznica" i "Przy drzwiach zamkniętych", pomyłka i autentyczne dzieło, tradycjonalistyczna faktura dramatu oraz forma, która na pewno jest jedną z ciekawszych realizacji sartre'owskiego teatru. Nie lubię "Ladacznicy" - razi mnie u niej przerost intrygi w stosunku do treści intelektualnych, pikanteria i sensacyjność akcji niewspółmierna wobec prostej i właściwie banalnej tezy. Ta słabość dramaturgiczna "Ladacznicy" wre współczesnym teatrze ujawniła się we Wrocławiu nawet w typie inscenizacji, jak gdyby reżyser nie mógł zdecydować się na określony styl przedstawienia, jakby wahał się między drastycznością sytuacji a chęcią możliwie jasnego pokazania idei, sztuki. Całość stała się przez to nazbyt teatralna, a z głównych osób dramatu tylko B
Tytuł oryginalny
Sartre we Wrocławiu
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie nr 45