Po katastrofie "Tartuffe'a" ze Starego Teatru można opracować mały podręcznik antyreżyserii. Jest tyle wspaniałych tekstów, które aż się proszą by je spartolić. Oto kilka podstawowych chwytów - podpowiada Tomasz Mościcki w Dzienniku.
Jest taka stara anegdota z Leonem Schillerem w roli głównej oraz reżyserem powiedzmy X, w pobocznej. Ten doczekał się krótkiego komentarza wielkiego reżysera: "To ten, co położył Dulską". Zjadliwość słów Schillera polegała na tym, że sztuka Zapolskiej uchodzi w naszym teatrze za niezatapialny okręt. Po katastrofie "Tartuffe'a" ze Starego Teatru zabrakło Schillera, który podsumowałby Mikołaja Grabowskiego. Tę sztukę Moliera wystawia się z niezmiennym sukcesem, temat aktualny zawsze, tekst napisany genialnie. Nie ma czego zepsuć. A jednak... Po tym "Tartuffie" można opracować mały podręcznik antyreżyserii. Jest tyle wspaniałych tekstów, które aż się proszą by je spartolić. Oto kilka podstawowych chwytów: 1. Wyrwij wielki tekst z jego pierwotnego otoczenia. Zmień na gorsze. Szlachecki dworek niech będzie blokowiskiem, królewski dwór gangsterlandem, jak było u Jana Klaty w "Fanta$ym" i u Mai Kleczewskiej w "Makbecie". 2. Daj znać, co myślisz