"Traviata" Giuseppe Verdiego w reż. Michała Znanieckiego w Operze na Zamku w Szczecinie. Pisze Małgorzata Klimczak w Głosie Szczecińskim.
Szczecińska realizacja "Traviaty" Verdiego w reżyserii Michała Znanieckiego przeniosła nas do świata celebrytów. Czy można umierać przez 40 minut na scenie i nie zanudzić widza? Można, jeżeli robi się to tak emocjonalnie i pięknie jak Marcelina Beucher grająca Violettę w premierze Opery na Zamku. "Traviata" podczas swojej prapremiery we Włoszech wywołała skandal. Verdi ośmielił się pokazać widzom świat, w którym obnażył ich przywary, obłudę, interesowność. Czyli mężczyzn u władzy, którzy muszą się chwalić kochankami, bo inaczej nie będą mieli poważani; kobiety, które dla dobrej pozycji, bogactwa, strojów, dobrej loży w teatrze, oddają się za pieniądze - nie tylko jawnie, jako kurtyzany, ale w zawoalo-wany sposób poprzez małżeństwa bez miłości. Dziś nikogo takie rzeczy nie oburzają. Wręcz przeciwnie, im więcej skandali, im więcej plotek, ustawek z paparazzami, tym lepiej. I o tym jest właśnie szczecińska "Traviata". Proble