Bodajże najbardziej wstrząsającym studium samotności w polskim teatrze ostatnich lat jest "Persona. Marilyn" (2009) w reżyserii Krystiana Lupy. Lupa snuje fantazję na temat owianych tajemnicą ostatnich dni życia Marilyn Monroe, kiedy to gwiazda niespodziewanie zniknęła z planu kręconego filmu. Marilyn (Sandra Korzeniak) ucieka od otaczających ją ludzi do opustoszałego loftu. Pozornie pragnie być sama - w czym przeszkadzają jej nachodzący ją kolejni goście: zaprzyjaźniony fotograf, psychoanalityk, przyjaciółka-mentorka, dziwaczny wielbiciel. W istocie jednak pragnie przełamać osaczającą ją pośród tłumu samotność, "bycie obok" zamienić w "bycie z" - i dotyczy to tyleż innych ludzi, ile jej samej, gdyż już dawno utraciła kontakt ze swoją najgłębszą istotą, swoją personą. Przez pierwsze kilka scen spektaklu mamy do czynienia z klasyczną sytuacją teatralnego voyeuryzmu: podglądamy półnagą aktorkę, która wyleguje się w bar
Tytuł oryginalny
Samotność w lustrze (fragm.)
Źródło:
Materiał nadesłany
Dialog nr 9