- Od dawna marzyło mi się, by robić coś, co będzie zależało ode mnie, aż spotkałam Joannę Glińską, która swoim entuzjazmem dla teatru sprawiła, że uwierzyłam, że razem to marzenie zrealizujemy. Powstała Fundacja Garnizon Sztuki i jej pierwszy projekt - spektakl "Pozytywni", który okazał się hitem i przy pełnych salach grany jest już kolejny sezon. Z Grażyną Wolszczak rozmawia Adam Cissowski we Wprost.
Przyjmuje pani ostatnio różne role, zarówno aktorki, jak i producentki spektakli. W której pani lepiej? - Aktor jest człowiekiem do wynajęcia, może się poruszać tylko w ramach propozycji, które otrzymuje i w ramach wizji inscenizacyjnej reżysera. Od dawna marzyło mi się, by robić coś, co będzie zależało ode mnie, aż spotkałam Joannę Glińską, która swoim entuzjazmem dla teatru i doświadczeniem w dziedzinie PR sprawiła, że uwierzyłam, że razem to marzenie zrealizujemy. Co to było za marzenie? - Powstała Fundacja Garnizon Sztuki i jej pierwszy projekt - spektakl "Pozytywni", który okazał się hitem i przy pełnych salach grany jest już kolejny sezon. Wynajmujemy scenę w Teatrze Imka, co wiąże się z różnymi ograniczeniami. Własne miejsce pozwoliłoby na większą niezależność, większą wolność twórczą, choć administrowanie całą instytucją zapewne nie jest łatwe. Każdy wasz spektakl jest projektem z misją. Co się za tym kryje? -