"Psie serce" Michaiła Bułhakowa w reż. Macieja Englerta w Teatrze Współczesnym w Warszawie. Pisze Przemysław Skrzydelski w tygodniku wSieci Prawdy.
Nie pierwszy raz u Macieja Englerta teatr ostentacyjnie tradycyjny znów okazuje się najdotkliwiej aktualny. Gest dyrektora Teatru Współczesnego można by uznać za ekstrawagancję. Bo znaki są czytelne: jeśli dziś Maciej Englert powraca do Bułhakowa po 30 latach od swojej wybitnej realizacji "Mistrza i Małgorzaty", znaczy to, że szykuje - nazwijmy to pojemnym skrótem - teatr polityczny. Tym bardziej to znak zupełnie klarowny, że przecież na scenie przy Mokotowskiej takie wypowiedzi ostatnio należały do rzadkości. Ale przekonując o ekstrawagancji, mam na myśli przede wszystkim to, że dziś teatr polityczny oznacza sceniczną publicystykę pisaną językiem gazetowych sloganów i pierwszych lepszych skojarzeń reżysera do spółki z dramaturgiem. Najczęściej źle to się kończy. Naturalnie nie jest żadną tajemnicą, że Maciej Englert sceniczne mody skutecznie omija, lecz mimo wszystko wybór "Psiego serca" Bułhakowa skazuje go jako twórcę na pewnego ro