EN

1.08.1956 Wersja do druku

Samotność

"Samotność" - Słomczyńskiego miota wi­dzem jak młodą brzózką; jedno przedsta­wienie teatralne, a tyle różnych uczuć. Od intensywnego przeżycia, zapatrzenia w sce­nę poprzez głęboką niechęć znów do apro­baty - ale wybaczcie, widz raz poczęsto­wany jednym niedobrym momentem już z takim samym poddaniem nie zaaprobuje następnej, choćby dobrej sceny. Takie jest prawo. Kiedy robiłem rachunek "za i prze­ciw" po wyjściu z teatru, postanowiłem zaatakować "Samotność" choćby z najbardziej samotnej pozycji. Na marginesie tej sztuki można sobie dowcipkować, ile wlezie. Materiału do zło­śliwości dostarczają szczególnie jej tzw. "wartości literackie". Wydęty, niewspółczesny język, secesyjne metafory, takie na przykład "rzeki czarnych wdów", płyną ze sceny w nadmiernej ilości. Eklektyzm stylów naprawdę gwałci dobry smak. Cze­go tam nie ma - romantyczne monologi trochę pod pana Adama, duchy zjawiają się w takiej liczbie, że sam Wyspiański

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Samotność

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr nr 15/16

Autor:

Andrzej Jarecki

Data:

01.08.1956

Realizacje repertuarowe