Koniec sezonu przyniósł zaskakującą adaptację dramatu Maksyma Gorkiego "Jegor Bułyczow i inni" - spektakl znamienny dla stanu polskiego życia teatralnego. Jest to zbiorowe samobójstwo artystyczne plejady aktorów, których nazwiska kojarzą się z niedawnymi jeszcze triumfami scenicznymi. Odbyło się ono w warszawskim Teatrze Ateneum pod osobistym patronatem (a raczej pod reżyserskie dyktando) Tadeusza Konwickiego, pisarza otoczonego legendą intelektualisty, który wie więcej, potrafi więcej i znaczy więcej niż inni. Ale czas "Małej Apokalipsy", kasandrycznej baśni wieszczącej upadek komunistycznego imperium, już minął. Nasz świat wymknął się ponuremu przeznaczeniu i zaskoczył wszystkich mnogością szans, z którymi mało kto umie sobie poradzić. Zalała nas fala demokratycznej wolności, przewracając dotychczasowe hierarchie i autorytety. Konwicki stanął pośrodku tej ożywczej kąpieli zdziwiony, raptownie postarzały, z wytrąconym piórem. Coś się
Tytuł oryginalny
Samobójstwo plejady
Źródło:
Materiał nadesłany
Wiadomości Kulturalne nr 9