W warszawskim Teatrze Dramatycznym premiera "Samobójców" Nikołaja Erdmana, radzieckiej sztuki sprzed 80 lat, przeniesionej w nasze realia. Zdaniem "Rzeczpospolitej", przedstawienie pozostawia niedosyt, a reżyser Marek Fiedor zapomniał, że sztuka jest komedią. "Wyborcza" chwali Fiedora, "którego wrażliwość nie kończy się na drugim progu podatkowym", za to, że podjął temat bezrobocia, którego "jak ognia unika nasz wymuskany teatr". Dlaczego? "Do teatrów chodzi bogatsza, bardziej wykształcona część społeczeństwa, której te sprawy nie dotyczą. A bezrobotni siedzą przed telewizorami i oglądają Kiepskich".
Tytuł oryginalny
Na skróty
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Powszechny nr 28