Chyba każdy polski reżyser po obejrzeniu "Samobójcy" Erdmana, a wcześniej "Starego portfela", 2 widowisk telewizyjnych w reżyserii Kazimierza Kutza odczuwa (lub powinien) "kutzzenjammer". Same "Opowieści Hollywoodu" niejednemu dałyby powód do chwały na długie lata, a tu proszę! - następny taki "pasztet", kompletnie rożny w stylu (więc nie ma mowy o naśladownictwie) i bezwstydnie, porywająco udany! Obydwa tak różne przedstawienia mocno mnie obeszły - choć każde ma zupełnie inny charakter, temat, konwencję, w ostatecznej wymowie łączą się dość ściśle. "STARY PORTFEL", kilkuletni "półkownik" zabrzmiał nie tylko jak potwornie gorzkie, wręcz elegijne podsumowanie cyklu filmów Kazimierza Kutza o Śląsku. Filmów pięknych, poetyckich, tak patriotycznych w wymowie... Przypomina się to powiedzenie, że "Mazurom i Ślązakom sam Bismarck nie dał rady. I Hitler też nie, ale nasze kochane państwo ludowe poradziło sobie w trymiga!" Ten pierwszy spe
Tytuł oryginalny
Samobójca
Źródło:
Materiał nadesłany
Antena nr 20