"Ćwiczenia stylistyczne" Raymonda Queneau w reż. Marii Żynel Teatru Studio i Teatru Malabar Hotel z Warszawy. Pisze Maciej Stroiński na swoim blogu teatrjestcute.
Wintydżowy tekst wystawiony w estetyce wintydż, kapelutki, okulary, walizki, drabina - seriously? To się jakoś nazywa? Spektakl był tak whatever, że nic bym nie pisał, gdyby nie Łukasz Lewandowski. Reżyser może sobie malować swój czarny kwadrat na czarnym tle, a tego aktora i tak widać. Ma boski niemęski głos, naturalny blond na głowie i naturalny talent. On mówi, a my słyszymy, i nawet taki kabaret Kici Koci warto było dla niego przesiedzieć. Facet ma czterdzieści lat, a dałbyś mu dwadzieścia. "Ćwiczenia stylistyczne" Raymonda Queneau są popisem literackim i czym innym mogą być w teatrze, jeśli reżyserka bierze tekst i nic z nim nie robi? Zero kamerek, zero confetti, co to jest? A, przepraszam, rzetelne rzemiosło. Główna część scenografii to otwory wentylacyjne, ale coś nie działają.