Sambor Czarnota nie zapomina o swoim rodzinnych mieście. Popularny aktor przygotowuje się właśnie do premiery spektaklu "Trener życia" na deskach Teatru im. Mickiewicza. Co ciekawe, w tej samej garderobie, w której przed laty ćwiczył do egzaminów do szkoły teatralnej.
Zuzanna Suliga: Pierwsze skojarzenia z Częstochową? Sambor Czarnota: Rodzinne miasto, dzieciństwo, dorastanie, pierwsze miłości, przyjaźnie, sport. I oczywiście rodzice. Częstochowa jest jednym z najważniejszych dla mnie miejsc. Myślę, że to, gdzie jestem teraz, zawdzięczam ludziom, których tu poznałem, którzy mnie wspierali, wierzyli we mnie i zaszczepili we mnie wartości życiowe. Kocham to miasto. Ma pan tu ulubione miejsca? - Oczywiście, szczególnie że w Częstochowie wszędzie jest blisko. I to duży plus. Gdy teraz wyglądam przez okno teatralnej garderoby, widzę swoje przedszkole. W życiu bym nie przypuszczał, że będę właśnie stąd na nie patrzył. Nieopodal jest moja podstawówka - "czterdziestka". Blisko jest także liceum im. Traugutta, które kończyłem. A kawałek dalej hala Polonia, gdzie grałem w kosza - najpierw w Skrze Częstochowa, potem w Iskrze Częstochowa. Spory sentyment mam do ul. Waszyngtona, gdzie mieszkali moi dziadkowie.