Przeistoczyć się dla aktora - zwykła rzecz. Ale żeby z artysty zmienić się w handlarza celebrytami? Czyż foka Buba żonglująca parówkami nie byłaby tańsza od Wojewódzkiego? - pisze Krzysztof Feusette w swoim blogu w Rzeczpospolitej.
"Być albo nie być" - oto jest pytanie dręczące Hamleta. Jeśli "być", to wiadomo, że i "bywać", a jak "bywać", to "mieć", bo bywanie kosztuje. Ba, ale skąd wziąć, by mieć? Być może tok rozumowania Michała Żebrowskiego, jeszcze niedawno uznawanego przez niektórych recenzentów za polski odpowiednik młodego Brando, był inny. Ale fakty są takie, że największy intelektualista wśród aktorów postanowił otworzyć teatr. Wspólnie z reżyserem Eugeniuszem Korinem, ale sam Żebrowski przyznaje, że twarzą projektu "Wyższy poziom teatru" jest on sam. Panowie wynajęli salę koncertową na szóstym piętrze Pałacu Kultury i Nauki, pobierając od miasta 700 tysięcy złotych na adaptację lokalu. Plany mają tak ambitne, że powinni szybko awansować o kilka pięter, a jak Dionizos pozwoli, to i nawet na kopułę, skąd mogliby roztaczać nad Warszawą swoje wizje. Otóż na pierwszy ogień w teatrze Żebrowskiego pójdzie sztuka Woody'ego Allena "Zagraj to jeszcz