Po Jarosławie Haśku trudno jest napisać o wojsku coś śmiesznego. Udało się to Andrzejowi Strzeleckiemu, autorowi i reżyserowi "Muzykoterapii". Nie jest to modernistyczny, nadwiślański "Wojak Szwejk", ale żołnierskie skecze wywołują salwy śmiechu siedzących na widowni rezerwistów i pacyfistów. Andrzej Strzelecki, dyrektor warszawskiego Teatru Rampa, wyreżyserował na deskach kaliskiego Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego napisaną przez siebie sztukę. Premiera odbyła się we wtorek. Spektakl wystawiany na Scenie Kameralnej obsadził siódemką młodych aktorów, z których każdy ma szansę zabłysnąć w krótkich solówkach. Choć różyser zapewnia, że "Muzykoterapia" nie jest atakiem na wojsko, kaliska widownia odebrała ją jednoznacznie - jako ironię z zabijającego indywidualność wojskowego drylu oraz groteskowych szkoleń i regulaminów. Żeby jednak ten dryl pokazać, aktorzy musieli nauczyć się grać z prawdziwie wojskową precyz
Tytuł oryginalny
Salwy śmiechu rezerwistów i pacyfistów
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wielkopolska nr 58