"Salome" w reż. Martina Otavy w warszawskiej Operze Narodowej. Pisze Jacek Hawryluk w Gazecie Wyborczej.
"Wystawieniem Salome Ryszarda Straussa zakończył się sezon w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej w Warszawie. Spektakl okazał się zbyt konwencjonalny, ale za to z tanią erotyką. Salome to jedno z arcydzieł muzycznego teatru XX w. Pisząc ten utwór (prapremiera w Dreźnie w 1905 r.), Strauss miał już za sobą doświadczenia poematów symfonicznych i pierwszych oper. Kompozytor oddalił się od dziedzictwa Wagnera, stworzył własny język - skonstruował dramat wręcz realistyczny, z wyrazistymi postaciami, napisał muzykę o nasyconych, intensywnych barwach i pełną napięć. Swą jednoaktówkę - symfonię w postaci dramatu - jak sam chciał, zbudował na tragedii Oskara Wilde'a. Dekadenckie dzieło wzbudzało kontrowersje w Europie . W Anglii zaś zakazano wystawiania utworów wykorzystujących tematy biblijne. Ale okazało się znakomitym materiałem na libretto. Strauss stworzył utwór zatopiony we krwi, perwersji i obłędnym seksualizmie. To już piąta realizac