"Salome" Richarda Straussa w reż. Mariusza Trelińskiego w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
Trzeba nie lada odwagi, aby w słynnym tańcu siedmiu zasłon nie ukazać ani skrawka nagiego ciała Salome. Tak jednak postąpił Mariusz Treliński, który inscenizacją słynnej opery Richarda Straussa zadziwił już publiczność Narodniho Divadla w Pradze. Skoro golizna króluje we współczesnym teatrze, reżyser przeciwko temu zaprotestował. Jego wizję dramatu można opisać jako horror we współczesnych dekoracjach odpowiadających wyobraźni dzisiejszego widza kinowego, dla którego najbardziej przerażające sceny zdarzają się... w kuchni, gdzie jest wiele noży i innych ostrych narzędzi. Po kuchni kręci się więc w kalesonach i z mroczną miną, ciągle otwierając lodówkę, Jacek Laszczkowski - Herod, choć w myśl zamierzeń autora powinien być opanowany pożądaniem do Salome, swojej pasierbicy. Ona niby go kusi, ale kulminacyjny taniec nie taniec jest projekcją jakiegoś koszmarnego snu, w finale zaś wszyscy wychodzą umazani krwią, choć samej ofiary nie wi