"Brzeg-Opole" Joanny Drozdy i Marty Ojrzyńskiej na Scenie Pauza w Krakowie. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.
Epoka sprawiedliwości społecznej cieszy niziny. Każdy szary na kichnięcie stać się może baronem. Dość, że jakiejś profesjonalnej tubie zachce się awans szarego innym szarym w głowy wtubić. Banał? Nawet spory, ale co począć, skoro banał jest dziś powietrzem nizin? Tak, demokracja to ustrój truizmów. Ustrojstwo, co zwłaszcza w sferze sztuki wszystko równa w dół. Ku pocieszeniu szarych. Wiem, co mówię - widziałem dzieło, które wygrało ministerialny konkurs na wystawienie polskiej sztuki współczesnej. Widziałem sztukę "Brzeg-Opole", co ją młode aktorki Marta Ojrzyńska i Joanna Drozda wspólnymi siłami napisały samodzielnie, same siebie w niej obsadziły i bez niczyjej pomocy, wspólnymi siłami, wyreżyserowały. I jury, po objechaniu całej Polski, po obejrzeniu i przemyśleniu blisko stu dzieł, odpowiedzialnie wtubiło nam w głowy, że dzieło "Brzeg-Opole" jest najfantastyczniejsze. Odpowiedzialnie? Naprawdę? Oto na scenie przedział drugie