"Wszystko zmyślone" Anny Karasińskiej w reż. autorki w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Paweł Głowacki w miesięczniku Kraków.
Wtorek Wtorek? Naprawdę? Ktoś da głowę, że wtorek? Co, nikt się nie zgłasza? W sumie - nie dziwię się wcale. Nie zdumiewa mnie milcząca niepewność ogółu i dbając o to, by się w tonie, w poetyce ostatnich teatralnych i okołoteatralnych, emocjonalnie oraz intelektualnie niespotykanie gorących tygodni utrzymać, wybieram intonację ostrożności, muszę być jak najpłochliwsze surykatki. Zatem - wtorek, owszem, wtorek albo i nie wtorek, więc choć najprawdopodobniej wtorek, mimo oczywistości tej - nie przywiązuję się do wtorku... Tak oto jestem towarzysko kryty. I bezpieczny już, wyznaję. Na "Wszystko zmyślone" - wyreżyserowany, choć też niewyreżyserowany przez Annę Karasińską ostatni spektakl albo i nie spektakl sezonu, a zarazem pożegnalny spektakl albo i nie spektakl dyrektora Jana Klaty, który ma fotel opuścić 1 września - tuż przed wakacjami poszedłem do Narodowego Starego Teatru, ponieważ lubię chodzić. Okazało się, że mogłem śmiało