"... ów arcytwór, w którym duch polski, język polski dostąpiły jakiejś religijnej sublimacji, przez sakrament czystej stały się samą duchowością, jest niewątpliwie szczytem Słowackiego, zarazem szczytem jego natchnienia i odrębności" (Jan Lechoń: O literaturze polskiej, Londyn 1942)
Miesiąc temu, podsumowując mijający sezon teatralny, pisałem tu o ziejącej dziurze po wielkiej klasyce polskiej w repertuarze naszych scen; jedyny przykład, jaki podawałem ("Nie-Boska..." w Płocku) był dość zabawną próbą dyskusji inscenizatora z wieszczem. Wyrażona wtedy opinia generalna o postępującym spadku zainteresowania wielkim repertuarem polskim i światowym wśród naszych twórców teatralnych nie traci niestety mocy, aliści miałem okazje się przekonać o istnieniu wyjątków od tej reguły. Panoramę Teatrów Dolnośląskich z rozmachem zaplanowany festiwal toczący się w Jeleniej Górze od połowy września przez niemal miesiąc otworzył Samuel Zborowski przygotowany przez miejscowy Teatr im. Norwida. Premiera tego spektaklu odbyła się w marcu, więc przed kwietniowym festiwalem klasyki polskiej w Opolu, na festiwal jednak spektakl nie trafił. Nie został też przez pół roku od premiery odnotowany przez krytykę - poza głosami prasy dolnośląskie