"Paw Królowej" w reż. Pawła Świątka w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Joanna Wichowska, jurorka XIX Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.
Do Narodowego Starego Teatru z impetem wtargnęła nowa, pod każdym względem narodowa literatura, przetworzony wg najlepszych wzorców liryki język ulicy, hip-hop w wersji nieocenzurowanej, bluzg i anarchia, a także bezczelne (szczególnie w tym właśnie miejscu) parodie wysokich, romantycznych gestów i skondensowana, bardziej sportowa niż sceniczna energia. Paweł Świątek ubrał aktorów w treningowe stroje, autor scenografii Marcin Chlanda zaprojektował dla nich sterylną przestrzeń: ni to łaźnię, ni szatnię, ni to salę gimnastyczną. Krakowski Paw królowej w pierwszych scenach wspina się na niebotyczny diapazon energii i już stamtąd nie schodzi. Narracja ani na chwilę nie traci impetu. Słowa popędzają słowa, popowe, doskonale dobrane szlagiery płynące z głośników podkręcają tempo. Aktorzy-tenisiści miewają chwile przerwy na regenerację sił, ale już za chwilę wznawiają rozgrywkę z tą samą energią i nieustępliwością. Sportowa determinac