- Książka liczy pięćset stron, a adaptacja, która siłą rzeczy nie może być długa, około 80 stron. Mamy zatem do czynienia z jedną szóstą materiału. Niewątpliwie w monodramie została uwypuklona opowieść kobiety o sobie samej, o rodzinie, o relacjach małżeńskich, o przeobrażeniu się - jak mówi pani Danuta - typowej polskiej kury domowej w inną kobietę - mówi Piotr Adamowicz, autor opracowania wspomnień Danuty Wałęsy "Marzenia i tajemnice".
Z Piotrem Adamowiczem, autorem opracowania wspomnień Danuty Wałęsy "Marzenia i tajemnice", rozmawia Joanna Leszczyńska: Czy podobał się Panu spektakl "Danuta W.", który powstał na podstawie książki "Marzenia i tajemnice"? - Zupełnie inaczej odebrałem premierę gdańską i warszawską. W Gdańsku było szczególnie dużo emocji, bo był to pierwszy spektakl. Krystyna Janda przyznała się nam w garderobie, że jest bardzo zdenerwowana przed wyjściem na scenę. I to było widać, kiedy się na niej pojawiła. Pomyliła się już przy dacie narodzin pierwszego dziecka Wałęsów. Lech Wałęsa rozładował trochę sytuację, krzycząc z piątego rzędu: "Pani się nie przejmuje, ja też tego nie pamiętam...". Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Ale i tak do końca wyczuwało się napięcie. Może za duży pośpiech towarzyszył tej premierze? - Pani Janda jest dobrą aktorką z dużym dorobkiem scenicznym, ale miała problem, jak zagrać tę rolę. Czy tworzyć kreacj