EN

26.10.1975 Wersja do druku

Rzeźnia: sztuka czy życie?

Jeżeli wtacza się armatę, to wy­padałoby z niej wystrzelić, w tym bowiem celu została skonstruo­wana; jeśli ustawia się gilotynę, to powinna ona zadziałać zgod­nie ze swym przeznaczeniem; gdy zaś rzeźnik ostrzy nóż i słychać już porykiwanie wołów... Na "Rzeźni" w Teatrze Dramaty­cznym się nie zarzyna. Jest to nie­dopatrzenie reżysera, nie autora. Bo twórca spektaklu świadomie zagę­szcza atmosferę, zwiastując wielkie krwawe emocje, autor natomiast, jak powiada, chciał sobie po prostu pogaworzyć. Tak znaczny rozrzut koncepcji sprawia, że widz, w któ­rym daremnie rozbudzono krwawe żądze, próbuje tłumaczyć owo prze­oczenie, dochodząc do powierzcho­wnych konkluzji: iż zarzynanie wo­łów w teatrze nie przełamie jednak kryzysu sztuki, o którym mowa ze sceny; nie poprawi też sytuacji na odcinku mięsnym, gdyż bydła od­czuwa się niedosyt, nie rzeźników. Rozbrat reżysera z autorem ma też inny, niezamierzony zapewne sku­tek. Otóż {

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Rzeźnia: sztuka czy życie?

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Literackie Nr 43

Autor:

Michał Rymsza

Data:

26.10.1975

Realizacje repertuarowe