Coś się w Rzeszowie ruszyło. Powstał festiwal Maskarada, powstał też festiwal Źródła pamięci. Szajna-Grotowski-Kantor. Oba dotowane przez Ministerstwo Kultury, oba podnoszące ten region na teatralnej mapie kraju. Dodatkowo, w Siemaszkowej odbywa się festiwal scenografii - pisze Bartłomiej Miernik w felietonie dla e-teatru.
Kwieciście jest w Rzeszowie o tej porze roku. I soczyście. Taka anegdota chodzi po mieście, że co poniedziałek prezydent Ferenc, jadąc prywatnym samochodem, wypatruje trawników, nieużytków, łach piasku. Skrupulatnie je notuje, by w południe wezwać szefów departamentów odpowiedzialnych za infrastrukturę i zieleń miejską. Wskazuje im miejsca, gdzie posadzić rząd bratków, gdzie wstawić fontannę, wykopać oczko wodne, a gdzie wyrosnąć ma okazały klomb. Ostatnio wybudowano ogromną kładkę nad główną arterią miasta. Kładka, z okrągłym wybiegiem na szczycie mogłaby być naturalną scenografią do "Czyż nie dobija się koni". Mieszkańcy raczej chwalą swojego gospodarza. Przyjezdni, goście festiwalu Maskarada też byli zadowoleni, że czysto, że schludnie, że zwyczajnie ładnie. Kawiarnie przy rynku tętnią życiem. Dzieciaki radośnie ścigają się wokół ratusza. Sporo jest miejsc, gdzie można dobrze i niedrogo zjeść. Organizatorzy festiwa