Znani twórcy teatralni są oburzeni tym, że zarząd województwa chce odwołać dyrektora rzeszowskiego teatru. Pytają o powody. Tych jednak nie znają nawet członkowie zarządu, zna je tylko marszałek.
Pismo z prośbą o opinię w sprawie Zbigniewa Rybki, dyrektora Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie, zarząd rozesłał m.in. do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz ZASP-u. Rozpoczynało się od informacji o tym, że zarząd chce podjąć uchwałę o zwolnieniu dyrektora. Nikt nie wie, o co chodzi Zarząd Główny ZASP w Krakowie dostał takie enigmatyczne pismo z urzędu marszałkowskiego tydzień temu. - Jeśli chce się kogoś odwołać, trzeba podać powód. Zarząd ZASP dostaje podobne pisma od innych samorządów i zawsze prośby o wydanie opinii są poparte konkretnymi zarzutami wobec dyrektorów. Jak inaczej mielibyśmy się odnieść do sprawy? - podkreśla Lidia Bogaczówna, przewodnicząca krakowskiego ZASP-u, któremu podlega koło rzeszowskie. - Gdyby w rzeszowskim teatrze było coś nie tak, pierwsi byśmy o tym wiedzieli - mówi. Najpierw zadzwoniła do aktorów "Siemaszki". Dowiedziała się, że dostali identyczne pismo, ale są zaskocz