Na scenie rzeszowskiego Teatru im. Wandy Siemaszkowej nie dzieje się tak wiele, jak wokół niej. Wicemarszałek od kultury do kamer powiedziała, że teatr jest prowincjonalny, dyrektor odszczeknął się jej w płatnym ogłoszeniu. Na domiar wszystkiego w placówce węszy prokurator
- Nie powiem, że nie jestem emocjonalna, bo jestem. Emocjonalnie wypowiadam swoje myśli. Ale gdybym dzisiaj jeszcze raz stanęła przed kamerą, to powtórzyłabym to samo słowo. Nie zamierzam się go wypierać - wicemarszałek Anna Kowalska odpowiedzialna w województwie podkarpackim za kulturę musi się tłumaczyć za słowo, która parę dni temu wypowiedziała do telewizyjnych "Aktualności". Za słowo, które ubodło Przemysława Tejkowskiego, dyrektora Teatru im. Siemaszkowej w Rzeszowie. Do takiego stopnia, że Tejkowski wykupił w gazetach reklamę. A precyzyjnie "List otwarty" do wicemarszałek Kowalskiej. Kowalska bowiem kilka dni temu w telewizji powiedziała, że teatr, którym Tejkowski kieruje, jest "prowincjonalny". Dyrektor, długo się nie namyślając, w płatnym ogłoszeniu stwierdził, że pani wicemarszałek wyraża "kontrowersyjną i krzywdzącą" opinię. Opublikował je w trzech lokalnych gazetach, zapłaci za to teatr. - Ponieważ wypowiadam się w