Filharmonia nie chce, aby pod jej bokiem wyrósł teatr muzyczny. Jej nowy dyrektor przekonał zarząd województwa i ministra, że pomysł tej budowy jest absurdalny.
- Pomysł budowy teatru muzycznego na parkingu przed filharmonią czy na skwerku między filharmonią i szkołą muzyczną jest irracjonalny - mówi bez ogródek Marek Stefański, nowy dyrektor Filharmonii Rzeszowskiej. Przyznaje, że udało mu się przekonać zarząd województwa podkarpackiego i ministra kultury i dziedzictwa narodowego, aby odstąpić od planów budowy. Ideę stworzenia teatru muzycznego w Rzeszowie wylansował Antoni Dubiel, dyrektor Estrady Rzeszowskiej, instytucji, która średnio raz w miesiącu zaprasza do filharmonii spektakle teatrów muzycznych z innych miast. Argumentował, że na ten rodzaj przedstawień jest ogromne zapotrzebowanie w mieście. Pomysłem zaraził prezydenta Rzeszowa Tadeusza Ferenca. Miasto uznało, że najlepszym rozwiązaniem będzie dobudowanie teatru do budynku filharmonii, w ten sposób nie trzeba by tworzyć nowej odrębnej instytucji. Filharmonia podlega pod urząd marszałkowski. Prezydent podpisał więc porozumienie z marsza�