To był chyba najgorszy spektakl w karierze Przemysława Tejkowskiego, byłego aktora, a obecnie p.o. dyrektora Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie. Jego pierwsza konferencja prasowa zbulwersowała dziennikarzy rzeszowskich mediów.
W czwartek o godz. 14 Tejkowski wpadł na scenę i stwierdził, że zapowiadanej konferencji prasowej nie będzie, wygłosi za to oświadczenie. Dziennikarze usłyszeli, że w piątek mija termin rozliczenia robót remontowych w teatrze. Jeśli nie zostaną rozliczone, teatr będzie musiał zwrócić Unii Europejskiej 10 mln zł. - Nadzór budowlany nie przyjmie takiego teatru - zawyrokował Tejkowski. Dziennikarze zaczęli zadawać pytania, Tejkowski jednak ucinał: - Dzisiaj tylko oświadczenie. Nie mam czasu, bo muszę pisać wniosek do wojewody o aneksowanie umowy, żeby przedłużyć termin oddania remontu. A teraz idziemy - rzucił. I wyszedł. Po chwili wrócił i wyjaśnił: - Chcę pokazać, dlaczego nie mogę przyjąć remontu. Wyraźnie zdenerwowany Tejkowski szybkim krokiem przemierzał foyer i schody. Dziennikarze ledwo mogli za nim nadążyć. Zatrzymywał się, co parę kroków wskazując to ścianę, to podłogę, i rzucał do zdyszanych dziennikarzy: "To jest remont