>>> Strach pomyśleć, jaka byłaby kompromitacja honoru warszawskiego teatru, gdyby z pomocą nie przyszła mu rocznicowość. Tak wyklinana przez niektórych. Tym razem na pomoc przyszła 150-rocznica Powstania Listopadowego. Teatr Dramatyczny wystawił radziecką sztukę Edwarda Radzińskiego pt. "Łunin czyli śmierć Kubusia Fatalisty", Teatr na Woli sztukę Jerzego Mikke - "Niebezpiecznie, panie Mochnacki...", wreszcie Teatr Powszechny "Kordiana". Z tych trzech największy wymiar osiągnęła premiera w Teatrze Dramatycznym. Ciekawy pomysł, pokazanie losów buntowników zza drugiej strony barykady. Łunin był przecież dekabrystą, adiutantem Wielkiego Księcia Konstantego w dodatku. Zresztą sztuka Radzińskiego, oparta na autentykach - pismach Łunina - godzi znakomicie indywidualność przeżyć bohatera z głębią uogólnień. Na to ostatnie zwłaszcza położył nacisk reżyser Piotr Cieślak. A wielkość Zbigniewa Zapasiewicza w roli tytułowej pole
Źródło:
Materiał nadesłany
Kierunki nr 12