Spektakl do samego końca był całkowicie spójny w swojej przejmującej tandecie i nieaktualności - o nowej wersji "Termopil polskich" w Teatrze Nowym w Łodzi w reż. Andrzeja M. Marczewskiego pisze Łukasz Pięta.
Złość, przejmująca złość spowodowana tym, jak w najbardziej tandetny i nachalny sposób można uczyć patriotyzmu. Złość była dominującym uczuciem podczas oglądania drugiej wersji "Termopil polskich" w reżyserii Andrzeja Marii Marczewskiego w Teatrze Nowym w Łodzi. Ile jeszcze minie czasu, zanim przestanie się wydawać publiczne pieniądze na tak idiotyczny teatr, na który co najwyżej z przymusu będzie chodziła młodzież szkolna? 11 listopada 2006 (nieprzypadkowo) odbyła się druga premiera spektaklu "Termopile polskie" na podstawie niedokończonego dramatu Tadeusza Micińskiego. Była to tak zwana wersja reżyserska przedstawienia, skrócona w stosunku do wersji poprzedniej o ok. 40 minut. Usunięto z niej sceny, które uznano za niezrozumiałe. Wprowadzenie skrótów było bodajże jedyną dobrą decyzją, z zastrzeżeniem, że lepiej byłoby przyciąć ten spektakl jeszcze o co najmniej dwie godziny. Żeby obejrzeć skrócone już "Termopile polskie", musiałe