EN

21.10.2008 Wersja do druku

Rzecz o wyjściach

Faktycznie, zaproszenie przyjąwszy i potwierdziwszy, udałem się do Teatru Scena STU na spektakl "Romeo i Julia" wg Szekspira. Fakt; "wg" powinno wzmóc mą czujność, ale z drugiej strony osoba Agaty Dudy-Gracz - przenikliwość mą osłabiła. I już po paru minutach czułem się fatalnie. Aż wreszcie, po bitej godzinie z nielichym okładem, nastąpiła przerwa. Nie umiałem się powstrzymać. Nawet wstyd odbierania w szatni płaszcza mnie nie powstrzymał. Wyszedłem - pisze Wacław Krupiński w Dzienniku Polskim.

Ciężko mi to wyznać, nielekko się przyznać - i niech ten rym, zamierzony, odda choć część mego zawstydzenia. Ale cóż, są świadkowie, zatem nie mam co udawać, że było inaczej. Niech zatem czyniona publicznie konfesja choć po części mnie usprawiedliwi. Faktycznie, zaproszenie przyjąwszy i potwierdziwszy, udałem się do Teatru Scena STU na spektakl "Romeo i Julia" wg Szekspira. Fakt; "wg" powinno wzmóc mą czujność, ale z drugiej strony osoba Agaty Dudy-Gracz - scenariusz, reżyseria i scenografia -, przenikliwość mą osłabiła. No i jeszcze fakt niebagatelny - gra Anna Polony. Julię gra, ale zagrała też, w pamiętnym roku 1981, Ofelię w "Hamlecie" Wajdy - i odniosła zwycięstwo. Zasiadłem zatem na widowni STU... A Teatr STU, choć za dyrekcji pp. Koniecznego i Jasińskiego silnie wypiękniał, to jednak nie ma ścian, które by można oglądać dłużej niż pięć minut. Pozostało wpatrywanie się w widzów. Widok Marty Stebnickiej nie pozostawiał z

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Rzecz o wyjściach

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski nr 245/18/19.10.08 (dodatek)

Autor:

Wacław Krupiński

Data:

21.10.2008