Nie była piękna, a przecież mianem fascynującej określano jej urodę. Była dobra i zła, łagodna i despotyczna, kochająca wpatrzonych w nią ludzi, potrzebująca ich, a mimo to czasami pełna dla nich niechęci, wsłuchana w opinie o sobie i zupełnie się z nimi nie licząca, zmienna i stała, życzliwa i zazdrosna, uległa i kapryśna. Strzegła pilnie swojego z trudem i nie bez dramatycznej walki zdobytego prawa do samodzielnego decydowania o sprawach prywatnych i rzeczywiście wszelkie decyzje podejmowała sama, bynajnmiej nie stroniąc od towarzyszącej jej, a zrodzonej właśnie dzięki owym decyzjom, atmosferze skandalu, w której zresztą czuła się tak dobrze, iż nasuwać się mogą podejrzenia, że sama z pełną świadomością wywoływała tę atmosferę, być może niezbędną jej jak oszałamiający narkotyk. O iluż kobietach można by powiedzieć to samo... O iluż bohaterkach wielkiej literatury, które bogactwo swych psychik zawdzięcza
Tytuł oryginalny
Rzecz o Sarze Berhardt
Źródło:
Materiał nadesłany
Odgłosy Nr 7