To jednak było zamierzenie ryzykowne: po siedmiu latach od wrocławskiej prapremiery wystawiać "Rzecz listopadową" Brylla. I po przeszło pięciu latach od premiery warszawskiej w Narodowym. Ryzykowne i dla autora i dla teatru. Miała wówczas "Rzecz" siłę i świeżość debiutu znanego już wówczas poety "opętanego polskością- swojskością", gorzkiego w swej historiozofii. Była też "Rzecz" napisana i wystawiana w jakże różnym od obecnego kontekście naszej sytuacji wewnętrznej, miała więc też walor odważnej publicystyki poetyckiej. Potem Bryll napisał kilka innych sztuk, różnych wariantów i przebitek tego samego tematu, przez które odbieramy dziś nową inscenizację "Rzeczy", co na pewno nie sprzyja świeżości spojrzenia na nią i obiektywizacji oceny. A jednak Axer zaryzykował - i wygrał. Dawno już nie słyszało się na jego widowni tak gorących oklasków. Obroniły się Bryllowskie diagnozy, obroniła się jego go
Tytuł oryginalny
"Rzecz listopadowa" Brylla
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne nr 43