Zwycięstwo ma wielu ojców, klęska pozostaje sierotą. To znane powiedzenie przychodzi do głowy po premierze ,,Zwolona" Norwida w Teatrze Narodowym. Trzeba przyznać, że nowa dyrekcja dokonała dość oryginalnego wyboru na inaugurację. Wystawiono sztukę Norwida właściwie nie znaną poza fachowcami. Tuż ten fakt świadczy, że nie jest to dzieło w dramaturgii Norwida wybitne. Raczej ułomne, skoro się oparło dotychczas reżyserom i przez wydawców nie zostało zaliczone do kanonu Norwidowskiego. Żeby uniknąć dwuznaczności - wspomniane powiedzenie nie jest oceną działań reżyserskich Krystyny Skuszanki, lecz refleksją odnoszącą się do wymowy dzieła, do jego tonu. Ważny jest sam moment powstania. Norwid ukończył "Zwolona" latem 1849 r., a więc w roku śmierci Słowackiego i Chopina. Dopiero co, po powstaniu listopadowym, zabliźnione rany dążeń niepodległościowych zostały świeżo rozdrapane klęską powstania krakowskiego i poznańskiego, niepowodzeń
Źródło:
Materiał nadesłany
"Kierunki" nr 24