- Nie wyobrażałem sobie życia bez śpiewania. Mając w perspektywie pożegnanie się na zawsze ze sztuką wokalną, zacząłem ćwiczyć głos w rejestrze falsetowym. Na własny użytek - mówi kontratenor ARTUR STEFANOWICZ.
Studia wokalne w poznańskiej Akademii Muzycznej rozpocząłem jako baryton. Mimo że, śpiewając od dziecka w chórze chłopięcym "Szczecińskie Słowiki", miałem przygotowanie muzyczne i nie byłem wokalnym amatorem, już podczas pierwszego roku nauki uznano niestety, że nie robię wystarczających postępów. Groziło mi wylanie z uczelni! Nie wyobrażałem sobie życia bez śpiewania. Mając w perspektywie pożegnanie się na zawsze ze sztuką wokalną, zacząłem ćwiczyć głos w rejestrze falsetowym. Na własny użytek. Pewnego dnia Robert Nakoneczny, którego występ zapamiętałem jeszcze jako chórzysta w Szczecinie, przypadkiem usłyszał moje "zmagania" z głosem. Pochwalił mnie i zachęcił do dalszych eksperymentów. Potem dziekan Ewa Wdowicka pomogła mi w nawiązaniu kontaktu z Jerzym Artyszem. Zdecydowałem się studiować w Warszawie. Profesor Artysz po przesłuchaniu zapowiedział, że czeka mnie mnóstwo pracy. Tak też się stało. Jeszcze jako student, w 19