Sztuka ta nie wymaga inscenizacji ani pamięciowego opanowania ról, ogranicza się do głośnej lektury tekstu - tak określił "Listy miłosne" ich autor-zdaje się być przedsięwzięciem teatralnym błahym i łatwym. Te ułatwienia jednak, nawet jeśli są prawdą, niczego nie ułatwiają. Wyobraźmy sobie dwoje aktorów, którzy przez półtorej godziny siedzą przy stole i gadają. Na tym polegają "Listy miłosne" Alberta R. Gurneya. W Dramatycznym przy stole siedzą i gadają Ewa Żukowska i Jerzy Zelnik. Przez półtorej godziny nie można od nich oczu oderwać. Melissa i Andrew pisali do siebie listy przez ponad 40 lat Najpierw w szkole - krótkie i rzeczowe, często opłacane karą przepisywania po wielekroć zdania "Nie będę więcej pisać liścików na lekcji". Wtedy chyba najprędzej można byłoby określić ich mianem "narzeczonych". Pochodzili z dwóch różnych światów. Ona z rodziny bogatej i zepsutej, on z niezbyt zamożnej, ale za to u
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza nr 114