EN

18.05.1994 Wersja do druku

Rytm niespełnienia

Sztuka ta nie wymaga insceni­zacji ani pamięciowego opano­wania ról, ogranicza się do głoś­nej lektury tekstu - tak określił "Listy miłosne" ich autor-zdaje się być przedsięwzięciem teatralnym błahym i łatwym. Te ułatwienia jednak, nawet jeśli są prawdą, niczego nie ułatwiają. Wyobraźmy sobie dwoje aktorów, którzy przez półtorej godziny siedzą przy stole i gada­ją. Na tym polegają "Listy miłos­ne" Alberta R. Gurneya. W Dra­matycznym przy stole siedzą i gadają Ewa Żukowska i Jerzy Zel­nik. Przez półtorej godziny nie można od nich oczu oderwać. Melissa i Andrew pisali do sie­bie listy przez ponad 40 lat Naj­pierw w szkole - krótkie i rzeczo­we, często opłacane karą przepi­sywania po wielekroć zdania "Nie będę więcej pisać liścików na lekcji". Wtedy chyba naj­prędzej można byłoby określić ich mianem "narzeczonych". Pochodzili z dwóch różnych światów. Ona z rodziny bogatej i zepsutej, on z niezbyt zamożnej, ale za to u

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 114

Autor:

Piotr Gruszczyński

Data:

18.05.1994

Realizacje repertuarowe