W mrocznym wnętrzu ktoś uchyla niewidoczne drzwi i smuga słonecznego światła pada na posadzkę. Po chwili przysłania ją cień postaci - wkracza Ryszard III. Spektakl rozpoczyna się obrazem na wpół symbolicznym i takimże obrazem się kończy. Kamera wznosi się stopniowo w górę, by z lotu ptaka, z owej boskiej perspektywy śledzić dzieło znieważonej Opatrzności: pokonany tyran legł twarzą w kałuży błota, dopiero śmierć rozkrzyżowała mu ramiona w spóźnionym, bezwiednym geście pokory. Pozostał sam, w otoczeniu obojętnej, a raczej zgoła nieprzychylnej, jesiennej natury. Takich metaforycznych skrótów, które obrazują kondycję człowieka i porządek świata, jest w przedstawieniu więcej. Gdy w trakcie posiłku Ryszard wbija nóż w kawałek mięsa, przeraża nas okrucieństwo, z jakim to robi, gdy jednak podnosi mięso do ust - czyn okrutny okazuje się czynem powszednim, nieuniknionym, takim, który wynika z istoty ludzkiej natury. Opatrzność ingeruje
Tytuł oryginalny
Ryszard III czyli o banalności zła
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza nr 155