"Wesele" w reż. Marcina Libera z Teatru Polskiego w Bydgoszczy na 34. Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
Kiedy się ogląda "Wesele" Wyspiańskiego wystawione przez Teatr Polski w Bydgoszczy, przychodzą dwie myśli. Raz, że to przypomina "Wesele" Wojciecha Smarzowskiego, a dwa -Wyspiański bardzo nam się zestarzał. Odtworzenie zwyczajnej wiejskiej pijatyki połączonej z hukiem wzmacniaczy przychodzi bez trudu. Ale z przekazaniem myśli, które mogą mieć ozdrowieńcze znaczenie dla całego narodu, jest kłopot. Jak zresztą to zrobić, skoro nikt nas nie słucha i w hałasie nie sposób cokolwiek zrozumieć. Oczywiście reżyser każe zmniejszyć natężenie dźwięków "kapeli", gdy mówią aktorzy, ale to nie znaczy, że ten zabieg przykuwa uwagę. Tylko wzmocniona na potrzeby współczesnych sekwencja kibolskich, antysemickich zachowań, wybuchająca wraz z pojawieniem się Racheli i jej ojca, jest czytelna, choć w tym kontekście równie absurdalna, jak wspominki jednego z gości, że "dziadka rżnęli piłą". Do kogo kierowane są te teksty? W jednej recenzji chwalono reżyse