"Krzyżacy" wg Henryka Sienkiewicza w reż. Michała Kotańskiego w Teatrze im. Horzycy w Toruniu. Pisze Michał Centkowski w Newsweeku.
W programie do toruńskiego spektaklu napisano wiele mądrych słów o ryzykownych sienkiewiczowskich uproszczeniach - o kiczu, narodowych kompleksach i mądrości dziejowej. Twórcy najwyraźniej postanowili na scenie wszystkie grzechy "pierwszorzędnego autora drugorzędnego" zwielokrotnić. Przez trzy nieznośnie długie godziny oglądamy pojedynek między złymi i pokrętnymi, choć dobrze ubranymi Niemcami, oraz nieco nieokrzesanymi, ale nader szlachetnymi Słowianami. Nie brakuje przaśnych dowcipów, jest patetyczna muzyka, dymy, trzaski i scenki batalistyczne w estetyce uboższej "Gry o tron". Nie zabrakło też kibola, nieco przyciężkiego umysłowo Zbyszka z Bogdańca z tatuażem Polski Walczącej oraz jowialnego, choć cwanego Maćka w kontuszu. Szalony i przewrotny pastisz? Nic z tego. Wszystkie te banalne myśli, dosadne metafory i do bólu ograne numery serwują nam (od)twórcy "Krzyżaków" najzupełniej serio. Ostatecznie wszak ten pijacki rozbój kończy się