NIELICZNI szczęśliwcy, którym udało się przed dwoma laty w czasie wizyty w Polsce francuskiego teatru Vilara, zdobyć bilety na przedstawienie "Ruy Blas'a", wynieśli z tego spektaklu niecodzienne, niezapomniane wprost wrażenie. Francuscy aktorzy wzbogacili nas wtedy o potężną sumę doznań estetycznych, pozostawili w naszej pamięci tak trwały znak, że chyba wszyscy, którzy widzieli tę sztukę w teatrze Vilara, przymierzać teraz będą (choćby mimo woli) każdą nową inscenizację "Ruy Blas'a" do tamtego, najwyższego wzorca. Czym podbili wówczas Francuzi wszystkich prawdziwych miłośników teatru? Nie innowacjami formalnymi, nie brakiem kurtyny ani skrótowością dekoracji. I nawet nie Gerardem Philipem w roli tytułowej. Sukces swój teatr Vilara zawdzięczał przede wszystkich temu, że potrafił zedrzeć z "Ruy Blas'a" patynę tradycji, wyzwolić go z uświęconej konwencji; że znalazł w utworze Wiktora Hugo myśli i uczucia zdolne porus
Tytuł oryginalny
Ruy Blas
Źródło:
Materiał nadesłany
Żołnierz Polski nr 21