"Kniaź Igor" w reż. Laco Adamika w Operze Wrocławskiej. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
Może to tylko przypadek, ale megawidowisko Opery Wrocławskiej, które miało premierę 11 listopada, w Święto Niepodległości, było nieoczekiwanym głosem w dyskusji o patriotyzmie i tolerancji. Opera Borodina o walce chrześcijańskiej Rusi z islamskim najeźdźcą jest bowiem rzadko spotykanym, zwłaszcza ostatnio, apelem o szacunek, jaki mogą mieć do siebie śmiertelni wrogowie. Pokonany kniaź w niewoli u chana cieszy się przywilejami i choć jest namawiany do zmiany postawy, korzysta z tolerancji zaborcy, a jego syn zakochany w pięknej córce chana musi dokonać wyboru: walka czy miłość. Wszystko to rozgrywa się na oczach czterotysięcznej publiczności w ogromnej Hali Stulecia, gdzie wspaniały ruski gród warowny jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, dzięki genialnej scenografii Barbary Kędzierskiej, zmienia się w bajecznie kolorowy obóz chana Konczaka. W spektaklu prym wiodą panie - rewelacyjna Anna Lichorowicz w roli Jarosławny i piękna wizualnie