" - Oprzyj się na moim ramieniu" - zwraca się Henryk do Mani w III akcie "Ślubu", gdy celebruje dworską uroczystość, aby przywrócić kuchcie status narzeczonej. W warszawskich Rozmaitościach Henryk wypowiada tę kwestię siedząc na tronie. W odpowiedzi Mania, przyodziana w kusą koszulę, wdrapuje się mu na kolana i zasiada na nim okrakiem. Sztuczność dworskiej konwencji zastąpiona zostaje trywializacją z karczmy. Rzecz w tym, że podobne zabiegi rujnują bez reszty strukturę "Ślubu", który jest przede wszystkim misterną układanką sytuacji i zachowań. Każdy gest ma swoją wymowę i nie jest obojetne, czy Matka dostojnie przemierza scenę czy też goni za Władziem w wyuzdanym pląsie. "Tu nie idzie, jak w innych sztukach, o znalezienie najwłaściwszej formy na oddanie jakiegoś konfliktu idei lub osób - wyjaśnił Gombrowicz - ale o odtworzenie wieczystego konfliktu naszego z samą Formą." Zmieniając owe sytuacje i zachowania burzy się Formę
Tytuł oryginalny
Rozwód ze "Ślubem"
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza Nr 44