"Gwałt. Głosy" Sylwii Chutnik w reż. Agnieszki Błońskiej w Teatrze Powszechnym. Pisze Paweł Soszyński w Dwutygodniku.
"Gwałt"" Agnieszki Błońskiej jest artystycznie subtelny a jednocześnie surowy, ustawia się w pozycji dystansu, nie rezygnując z emocjonalnej siły teatru. Z tego spektaklu wychodzi się z poczuciem krzywdy. Bardzo ciężko pisać o gwałcie mężczyzny na kobiecie tak, by zbalansować traumę z żargonem kodeksu karnego, znaleźć złoty środek między pozycją ofiary i rewolucjonistki, bo każda świadoma ofiara gwałtu musi prędzej czy później odszukać własną ekspresję oporu - przeciwko gwałcicielowi i porządkowi społecznemu, który na seksualną przemoc zezwala. Jak nie popaść w ton feministycznego wiecu, lub - przeciwnie - nie pozwolić na zbagatelizowanie zbrodni? Agnieszce Błońskiej i aktorkom "Gwałtu" to się udało. Ich spektakl jest artystycznie subtelny a jednocześnie surowy, ustawia się w pozycji dystansu, nie rezygnując z emocjonalnej siły teatru. Z tego spektaklu wychodzi się z poczuciem krzywdy, niemożliwym do osiągnięcia przez statyst