Amerykański choreograf Andros Zins-Browne wraz ze swoim zespołem na festiwalu Wrocław Non Stop pokazał "Limewire". Taneczny spektakl to opowieść o młodzieńczym buncie i jego miejscu we współczesnej kulturze - pisze Katarzyna Kamińska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.
Motorem spektaklu jest hymn grunge'owców "Smells Like Teen Spirit" zespołu Nirvana. Piosenka towarzyszy dojrzewaniu pięciorga bohaterów, jest symbolem ich buntu, który przybiera różne formy. "Limewire" otwiera scena, która jest obrazkiem z życia przeciętnych współczesnych nastolatków. Spotykają się na koncercie, tańczą pogo, bezładnie obijają się o siebie, cieszą się swoim towarzystwem, od czasu do czasu zwracają oczy w stronę swojego idola. Utwór cichnie jedynie na chwilę, zaraz ponownie rozbrzmiewa, jednak bohaterowie są odmienieni. Ich ruchy stają się coraz bardziej uporządkowane, indywidualne, ich ciała coraz rzadziej spotykają się ze sobą. Ostatecznie tancerze synchronizują się i stają w szeregu. Andros Zins-Browne użył prostych środków, co sprawia, że opowieść jest czytelna i dynamiczna. W "Limewire" brak efekciarstwa czy solowych popisów - forma jest ściśle podporządkowana przekazowi. A ten wcale nie jest płytki: oprócz pytań