EN

30.11.1999 Wersja do druku

Rozsądek kontra tajemnica

Wracałam do domu z poczuciem, że za chwilę zapomnę o tym przedstawieniu, że już zapominam. Ja­kież było moje zdziwienie, kiedy w środ­ku nocy usiadłam nagle zelektryzowa­na. Zaczęłam pisać na kartce, po ciemku, szybko - żeby nie zapomnieć. To nocne pisanie nie dotyczyło wcale dowcipu Shawa ostrego jak żyletka, ale przecież wyrafinowanego: trzeba wyrafinowania, żeby z taktem opowiadać dowcipy o tym, jak pierwsi chrześcijanie idą na pożarcie lwów, jak oswajają te lwy oraz okrutnego Cesarza, jak wygrywają życie zamiast umierać męczeńską śmiercią. Nie dotyczyło zjadliwej ironii Shawa, jego piętrzenia paradoksów, odwracania kota ogonem. Nie dotyczyło też wystawy kostiumów z epok wszelakich: od imperialnego Rzymu po imperialną Anglię. Nie dotyczyło nawet lwa granego przez dwójkę tancerzy Polskiego Teatru Tańca, który bawi widownię, otrzymuje najwięcej oklasków i w trakcie spektaklu, i na finał. Broń Boże nie zajęłam się też trudnym

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Rozsądek kontra tajemnica

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wielkopolska nr 279

Autor:

Ewa Obrębowska-Piasecka

Data:

30.11.1999

Realizacje repertuarowe