Balladyna w inscenizacji Hanuszkiewicza zrobiła furorę. Senior powojennej generacji "rozrywaczy", Lucjan Kydryński zachwyca się ("Przekrój" nr 1513) "nieodpartą śmiesznością" tak ujętego dramatu, "aż do momentu, w którym w tę całą parodię, ironię, groteskę - strzela prawdziwa, wielka tragedia". A Marta Fik, która jest krytykiem serio i ma do tego spektaklu stosunek sceptycznie pobłażliwy, pisze ("Polityka" nr 11/889) w istocie podobnie: "ta Balladyna nie jest nudna". Na pewno nie należy do nowych spostrzeżenie, że polski skarbiec literacki, pod wieloma względami zasobny, jest wyjątkowo ubogi, jeśli chodzi o materiał rozrywkowy. Nie nowe spostrzeżenie zyskuje nową aktualność w okresie, kiedy rośnie gwałtownie rzesza konsumentów kultury i gdy zarazem środki masowego przekazu poszukują gwałtownie materiału literackiego dla swoich inscenizacji. Sytuacja, w której popyt tak bardzo przewyższa podaż, zazwyczaj sprzyja spekulacji i owocuje produkcją
Źródło:
Materiał nadesłany