EN

16.05.2009 Wersja do druku

Rozrywka

Czy śmiech to w teatrze grzech? - zastanawia się w felietonie dla e-teatru Paweł Sztarbowski

Zmiażdżyły mnie ostatnio wieści z Wrocławia. Po premierze "Szajby" dość liczne grono specjalistów ze zgrozą stwierdziło, że to nic innego jak tutaj aż się boję przywołać tego słowa, bo nie wiem, czy w felietonie dla wortalu teatralnego takie rzeczy wymieniać wypada. Ale już dobrze, niech będzie. Otóż, najnowszą premierę Jana Klaty okrzyknięto farsą! No ale przecież słowo farsa nie występuje w przyrodzie samo. Zazwyczaj łączy się w pary z innymi wyszukanymi słowami, szczególnie przymiotnikami, takimi jak "tandetna", "marna", "banalna". No i nagle ów pierwszoligowy reżyser, świeżo po odebraniu nobliwej nagrody im. Swinarskiego i takie rzeczy wyprawia! Nie mogę i nie chcę się zajmować kwestią, czy "Szajba" istotnie jest farsą. Znając tylko tekst trochę w to wątpię, choć farsa na aktualne tematy polityczne byłaby z pewnością czymś ożywczym. Bardziej interesuje mnie nastawienie do rozrywki w teatrze tzw. mainsteamowym. Toż takiej afery

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

Materiał własny

Autor:

Paweł Sztarbowski

Data:

16.05.2009

Wątki tematyczne

Realizacje repertuarowe