"Był taki niewybredny żart, że nawet deskę klozetową zagram. A ja bym się tego podjął, chociaż nie wiem, jak bym to zrobił. Tego się nauczyłem od Schaeffera, awangardy i zespołu MW2" - rozmowa z Janem Peszkiem o zmarłym niedawno twórcy metody aktora instrumentalnego.
Katarzyna Niedurny: Słyszałam kiedyś taką anegdotę od znajomej teatrolożki. W czasie konferencji we Francji zaczęto ją wypytywać o tego słynnego twórcę teatralnego z Polski. Myślała, że chodzi o Tadeusza Kantora albo o Jerzego Grotowskiego. Po chwili jednak okazało się, że towarzystwo miało na myśli Bogusława Schaeffera. Jej jednak akurat to nazwisko nie przyszło do głowy. Jan Peszek: Bogusław Schaeffer reprezentował ten typ wszechstronnego artysty, który w niewystarczającym stopniu dbał o swoje interesy w sensie popularności, kariery. Tymczasem, w moim przekonaniu, był to jeden z najbardziej oryginalnych twórców połowy ubiegłego wieku. Incydent, o którym pani powiedziała, jest bardzo prawdopodobny, ponieważ w latach 70. pokaz pierwszego polskiego teatru instrumentalnego, czyli spektaklu "TIS MW2", odbył się w Paryżu. Został on tam przyjęty bardzo entuzjastycznie, długi esej o nim opublikował Eugne Ionesco Za żelazną kurtyną Schaeffer by