Podsumowanie Festiwalu Spoiwa Kultury w Szczecinie. Pisze Szymon Wasilewski w Kurierze Szczecińskim.
TEGOROCZNA edycja festiwalu Spoiwa Kultury wbrew jego nazwie sprawiała wrażenie rozproszonej. Towarzyszące jej wydarzenia ingerowały w przestrzeń miejską, wykorzystywały miejsca nietypowe: budynki stoczni, halę portu, Las Arkoński. Dlatego odnosiło się wrażenie, że brakowało miejsca centralnego. Nawet Teatr Kana, siedziba organizatorów Spoiw, nie był epicentrum zdarzeń. Nie jest to zarzut. Tym bardziej że wydarzenia realizowane w takich lokalizacjach pozwalają poznać miasto lepiej, nawet jego mieszkańcom. W tym roku pomysłodawcy festiwalu udostępnili dużo przestrzeni partnerom z Norwegii, z którymi współtworzyli projekt "no-theatre.pl". Z jednej strony nazwa inicjatywy informuje o polsko-norweskiej współpracy, ale można ją też odczytać jako negację teatru. Sporo w tym prawdy, bo te Spoiwa były bardziej performerskie niż teatralne. To również nie jest zarzut. Propozycją otwierającą Spoiwa była brytyjska akcja "Home, sweet home" polegająca na