Bardzo narzekałem na bieżący warszawski sezon teatralny. Zresztą nie byłem w tym oryginalny. No i oto pod koniec sezonu - jak to się zwykło mówić - "nabiera rumieńców". Sprawiły to nie tylko premiery czterech sztuk radzieckich, ostro atakujące różne problemy współczesności, ale również ostatnie premiery w trzech teatrach: "Przeprowadzka" Williamsona w ,,Ateneum"(l), "Operetka" Gombrowicza w Dramatycznym (2) i "Kopciuch" Głowackiego w Powszechnym (3). Różne są obszary penetrowane przez wymienionych pisarzy, na różnych piętrach artystycznych trzeba by ulokować omawiane sztuki, różny też jest ich kształt realizacyjny - łączy je jednak niewątpliwie pasja w atakowaniu i drążeniu podjętych problemów. I chociaż ukazują one różne twarze naszej szeroko pojętej współczesności, każda z tych twarzy naznaczona jest tragizmem. Pniemy się po stopniach uogólnień i uniwersalizacji coraz wyżej, by wreszcie spotkać się w Gom
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne nr 142