Nie chciałem o tym pisać, gdyż poczułem się zawstydzony. Za teatr i za aktorów, którym polecono się wygłupiać, a oni karnie, w myśl honoru zawodu, temu się poddali. "Warjacje" podług scenariusza Jerzego Grzegorzewskiego były niepojętą omyłką repertuarową Teatru Dramatycznego. Może się zdarzyć, a że się zdarzyło wyjątkowo - godzi się pobłażliwie i wyrozumiale przemilczeć cały incydent. Jednakże echa tego przedstawienia skłaniają do zabrania głosu. Echa i refleksje, jakie budzi. Czytam w "Teatrze" uroczyste słowa: "Protest i oburzenie wywołane tym przedstawieniem są u nas na dobrą sprawę zjawiskiem bez precedensu, przynajmniej w ostatnich latach". Gdzie pani Zuzanna Albrecht to widziała? słyszała? Recenzje w prasie codziennej były honorowo obszerne, pełne wyważonych słów szacunku i uznania, zawiłe, owszem, i niezbyt czytelne, ale jakże dalekie od "protestu i oburzenia". Widzowie, dość nieliczni, na pewno zżymali się i sarkali, ale ta
Tytuł oryginalny
Rozmyślania po "Warjacjach"
Źródło:
Materiał nadesłany
Perspektywy Nr 19